Niestety – koszt wdrażanych zmian dotknie także sieci hipermarketów, bo to ich w dużej mierze dotyczyć ma kwestia wdrożenia niezbędnej infrastruktury. Renata Juszkiewicz, prezes Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji w swej rozmowie z Business Insider szacuje, że niezbędne zmiany dla jednego hipermarketu mogą wiązać się z wydatkiem rzędu nawet miliona złotych. W konsekwencji takich działań ceny w sklepach objętych zmianami najpewniej pójdą w górę. Odpowiedzialny za wprowadzenie systemu kaucyjnego w życie wiceminister Jacek Ozdoba twierdzi, że klient końcowy nie poniesie kosztów tego przedsięwzięcia. Jego retoryka nie przekonuje jednak branżowych specjalistów, którzy jasno wskazują punkty projektu, które kosztować muszą. Wzrosną chociażby ceny samych napojów – warto jednak pamiętać, że konsument, właśnie dzięki systemowi kaucyjnemu, będzie miał możliwość część tej różnicy w cenie odzyskać, zwracając opakowanie po spożyciu zawartości.
Koszty wiązać się będą nie tylko z zakupem niezbędnych automatów, lecz także z koniecznością rozlokowania ich na powierzchni sklepu w sposób efektywny kosztowo dla sklepu i komfortowy dla klienta. Wciąż jednak trudno o precyzyjne estymacje, mówi prezes Juszkiewicz. Należy poczekać, aż rząd wskaże w rozporządzeniu przynajmniej wysokość kaucji. Kłopotliwe, zdaniem Juszkiewicz, będzie też tempo realizacji zmian, jakie rząd może nałożyć na przedstawicieli rynku.
– Chcielibyśmy trochę wydłużyć vacatio legis ustawy. Dziś rząd mówi docelowo o 2025 roku, a przecież prace nad przepisami jeszcze tak naprawdę nie ruszyły. My chcielibyśmy dać sobie 4 lata na przygotowania – mówi Juszkiewicz.
Eksperci zwracają także uwagę na ewidentne błędy logiczne zapowiadanego systemu. Istnieją sieci wielkopowierzchniowe, które sprzedając głównie odzież i inne tekstylia, posiadają przy swych kasach miniaturowe lodówki z wodą mineralną, praktycznie na niej nie zarabiając, jeśli weźmiemy pod uwagę skalę takiej sprzedaży, nawet w rozpiętości całego kraju. W świetle nadchodzących przepisów, podmioty takie również będą zmuszone do odbioru opakowań. Uważa się także, że udział w programie powinien być obowiązkowy dla sklepów o powierzchni nie mniejszej, niż 500 metrów kwadratowych a nie, jak obecnie ma to miejsce – już przy powierzchni 100 mkw.
Należy też zwrócić uwagę na fakt, iż wdrożenie systemu kaucyjnego (w proponowanym obecnie kształcie) nie wpłynie ujemnie na opłaty za odbiór odpadów komunalnych z gospodarstw domowych. Jak informuje Krzysztof Hornicki, wiceprezes Interseroh Polska, może być wręcz przeciwnie:
– Usunięcie tych asortymentów ze strumienia odpadów komunalnych pozbawi instalacje aktualnie generowanych przychodów, co może tylko skutkować wzrostem kosztów dla mieszkańców – tłumaczy Hornicki.
Aleksander Traple z Biosystem widzi jednak światełko w tunelu:
– Pewne wartościowe odpady pojawią się poza systemem odbioru. Są takie głosy, że przez to odbiór śmieci zdrożeje, ale system jest otwarty i daje możliwości wejścia każdej firmie, także tym, które obsługują odbiór odpadów. Koszty firm zajmujących się odbiorem śmieci zostaną częściowo zrefundowane, bo będą one brały udział również w obsłudze systemu kaucyjnego. Gdyby rząd zdecydował się tylko na jednego operatora, to koszty byłyby zdecydowanie wyższe.
Miejmy zatem nadzieję, że system ten kaucyjny pozostanie otwarty – być może rynek, w połączeniu z prawem zdrowej konkurencji obroni się sam, a konsumenci oraz środowisko naturalne ostatecznie zyska, a nie straci.